NO ACTA

Moi drodzy! Mój blog miał być wyłącznie kulinarny i takim pozostanie. Nie mniej jednak chciałam dziś poświęcić uwagę kwestii która może dotyczyć nas wszystkich. Nie wiem ile/ilu z was słyszało o ACTA. Przyznam, że ja dopiero od paru dni. Czy nie uważacie, że może to mieć bardzo istotny wpływ na naszą kulinarną blogosferę?

Censored

Polecam Wam krótki film, gdzie jakość dzwięku nie jest najlepsza, ale zawiera on polskie tłumaczenie i w prosty sposób przedstawia temat.

To nie jakiś banalny problem, oprotestowany przez grupę fanatyków. Temat jest jak najbardziej poważny. Polecam artykuł Gazety Prawnej, mówiący o tym iż: Minister Administracji i Cyfryzacji Michał Boni poinformował, że poprosił premiera o ponowną dyskusję ws. ACTA.

http://serwisy.gazetaprawna.pl/prawo-autorskie/artykuly/586467,mnoza_sie_watpliwosci_ws_acta_boni_bedzie_rozmawial_z_premierem.html

Oraz jeszcze garść informacji:
http://www.anty-acta.org.pl,

http://www.facebook.com/nieACTA,

Petycja:
http://www.petycje.pl/petycja/8316/nie_dla_acta_w_polsce_.html

Kod do zaciemnienia strony:



 

Co stanie się z przekazywanymi sobie przez nas przepisami na ciasto „snickers”, ciasteczka z „m&m’s” czy uwielbiane „rafaello” na krakersach? Czy będzie można zrobić jeszcze dziecku tort w kształcie myszki miki i wrzucić go na blog? Czy może zostanie on zamknięty, bo podzielimy się na nim przepisem z książki Nigeli, czy podejrzanym u Marthy Stewart?

Co o tym myślicie?

Pomikołajowo

Trochę mniejsza aktywność na blogu podyktowana jest niestety tym, że ten tydzień był wyjątkowo ciężki. Każdego dnia coś mnie zajmowało popołudniami, utrudniając zajęcia własne z pieczenia. Dziś bez przepisu. Dziś pochwalę się co przyniósł mi Mikołaj  🙂 Mikołaj zrobił mi kolczyki, ale najbardziej ucieszyła mnie druga część prezentu. Piękna szkatułka, wypełniona niezbędnymi piernikowymi dodatkami. Prezent, trafiony jak najbardziej 🙂 Dziękuję Mikołaju!


mikołaj


Kto dobrze orze mo chleb w komorze

W ubiegłą niedzielę 12 września w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie odbyła się plenerowa impreza „Dożynkowy chleb niesiemy”. Prowadził ją Marek Szołtysek, a imprezie towarzyszyły obrzędy dożynkowe,  oraz atrakcje związane ze swiętem plonów.


chlebek

Odbyła się również msza św. Dożynkowa w  zabytkowym kościele pw. św. Józefa Robotnika. Kościół pochodzi z Nieboczów k/Lubomia został zbudowany w 1791 roku.


kościół

Niestety, nie mogłam uczestniczyć we wszystkich  uroczystościach i na miejscu byłam dopiero późnym popołudniem, jednak nie żałuję i uznaję ten dzień za pełen wrażneń.

Jeszcze nie dawno podziwiany przeze mnie kawałek pola, to juz tylko ściernisko.

 

pole


Od wejścia, w skansenie odwiedzających witał całkiem sprawnie działający dawny sprzęt rolniczy.

maszyna


Ciekawą atrakcją było udostępnienie zwiedzającym wnętrza wiatraka przeniesionego z Grzawy, zbudowanego w 1813 roku. Wiatrak stanowi przykład ludowego budownictwa przemysłowego i jest ostatnim obiektem tego typu, jaki zachował sie do czasów współczesnych na ziemi pszczyńskiej.

wiatrak

Na uwage zasługuje również Młyn wodny z Imielina z czerwca Roku 1855.

 

mlyn wodny

Wszystkie, wydawałoby się znane miejsca w skansenie odkrywać można na nowo dzięki pięknemu późnoletniemu przystrojeniu. Zboża i suszone bukiety przypominają o zbliżającej się jesieni.

 

zboża

 

suszki

W Dożynki nawet zwierzęta zaszczyciły odwiedzających swoją obecnością dzięki czemu spacer po skansenie był jeszcze przyjemniejszy.

zwierzaki

Świetnym podsumowaniem tego dnia, była wizyta w  Spichlerzu dworskim z Simoradza.


kto orze

Spichlerz pochodzi z przełomu XVIII i XIX wieku. Jest miejscem stałej wystawy tematycznej: „Kto dobrze orze mo chleb w komorze” przedstawiającej górnośłąskie gospodarstwo rolne w XIX i XXw.


Nie byłabym sobą wracając do domu bez jakiejś zdobyczy. Pięknie wypieczony, bardzo chrupiący wiejski chleb na zakwasie zniknął oczywiście szybciej niż można było się tego spodziewać.

 

chlebek

26 września w skansenie Dzień Kartofla, może się wybierzecie? 🙂

Jarmark Produktów Tradycyjnych

W niedzielę, 29 sierpnia odbył się w chorzowskim Skansenie piąty już Jarmark Produktów Tradycyjnych Województwa Śląskiego. Piąty, ale pierwszy na którym miałam okazję być.

Zakupy

Podczas jarmarku sprzedawane i wystawione do degustacji były regionalne wojewódzkie potrawy. Głównie należały do nich wędliny, sery i miody. Z za stołów kusił świeżo pieczony chleb ze smalcem i ogórkiem, placki ziemniaczane lub Rabarbarówka z Wisły.

 

Spożywcze stragany


Dużo było też stoisk z rękodziełem. Cudeńka z drewna były na prawdę urocze, miały tylko jedną wadę po przyniesieniu do domu raczej straciłyby swój urok, bo cóż z nimi zrobić?

Rękodzieło

Dużą atrakcją był kowal artysta ze swoim stoiskiem. Pokazywał jak robi się podkowy, oraz miał wystawioną galerię swoich artystycznych produktów.

Kowal

Impreza zorganizowana była przez  Zarząd Województwa Śląskiego oraz Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie.  Podczas obchodów, odbył się finał X edycji konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów. Wyróżniono: wino z róży, nalewkę z mirabelek, śliwowicę babuni i  fet na śledziu. Do walki o tzw. Czarną Perłę wystartowały kopalnioki i oscypek z Koniakowa.  Na scenie było gwarno i tanecznie, ale ta część imprezy jakoś nie wzbudzała mojego zainteresowania.

Jarmark

Zaopatrzyłam się w dwa rodzaje swojskiej wieprzowej kiełbasy. Jedna bardzo ostra, z intensywnym aromatem czosnku, druga wędzona nad drzewem wiśniowym co dało jej piękny czerwony kolor. Do kompletu klasyczna świeża kaszanka, i eksperymentalnie kaszanka bez krwi, z samej kaszy, przypraw robiona na lekkim bulionie. Pyszności pochodziły z masarni w Ślemieniu. Poza kaszanką do której nigdy chyba się nie przekonam, smakowały cudnie!

Pół siatki oscypków, to sprawa oczywista ale skusiłam się również na Ser Janosika. To ponoć prawdziwy rarytas w świecie serów. Wędzony ser (oscypek) w zalewie z oleju roślinnego z oliwkami i papryczkami chili oraz mieszanką ziół. Ponoć świetnie pasujący do piwa lub innych trunków. Nie próbowałam ich jeszcze, ale jak spróbuje na pewno się pochwalę!

Śląskie oblaty, po jednej paczce z każdego rodzaju to był element obowiązkowy.

 

Miodek

Na koniec zostawiam miód. Zwykły, lipowy. Pszczelarz – właściciel jednej z większych ponoć na Śląsku pasiek (niestety po danych zamieszczonych na etykiecie słoiczka nie udało mi się zidentyfikować jego tożsamości) podzielił się bardzo obszernie swoją wiedzą o miodzie. Okazało się, że kupiony przeze mnie na targach zdrowej żywności ziołomiód, który z nazwy robi wrażenie bardzo zdrowego produktu tak na prawdę jest produktem syntetycznym, stworzonym przez człowieka. Czy obrabiany termicznie, czy przez pszczoły wciąż pozostaje produktem który nie zawiera składników unikalnych dla miodu naturalnego. Nie posiada właściwości leczniczych, i powstaje tak na prawdę z mieszaniny cukru i wody. FUJ! Wstyd mi, że tak dałam się nabić w butelkę  i uwierzyłam kiedyś w jego cudotwórcze właściwości.

Dobry miód, poznacie po tym, że na stoisku nię będzie każdej jego odmiany. Pszczelarz z wszystkimi możliwymi gatunkami miodu, to nie pszczelarz, to handlowiec. Nigdy nie zastanowiłam się nad tym, że trudno w jednej pasiece wyprodukować tyle rodzajów miodu, nie wspominając, że niektóre smaki nijak mają się do rosnących w ich regionie roślin. No cóż, człowiek uczy się całe życie 🙂

Roślinki

Wbrew temu na co się zanosiło, pogoda dopisała dzięki czemu wszystkim atrakcjom towarzyszył też przyjemny spacer. Miło było zatrzymać oko na letnim krajobrazie.

KGW

Największe jednak wrażenie zrobił na mnie arbuz, na stoisku KGW Wisła Wielka. Swoja drogą panie z Wisły były przesympatyczne!

Dziękuję,  wszystkim którzy dobrnęli do końca za wspólny spacer!

Serwis

Może po filiżance herbaty z pięknego serwisu?