Zgodnie z tym co napisałam ostatnio Zuzie i mis_coco – dziś lasagne szpinakowa. Lekka, inna, ciekawa, a dla szpinakowych maniaków, najlepsza pod słońcem!
Makaron i beszamel wykonać według przepisu podanego tutaj.
Składniki:
1 kg szpinaku
2 ząbki czosnku (można więcej wg upodobania)
sól
pieprz
oliwa z oliwek
2 jajka
1 opakowanie sera feta
ok. 15 dkg startego żółtego sera (najlepszy oczywiście oscypek)
Sposób wykonania:
Szpinak przebrać i starannie opłukać w wodzie. Krótko blanszować (ok. 2 minut).Odcedzić. Jeśli liście były bardzo duże można przekroić na mniejsze kawałki (ale nie siekać drobno) Przełożyć na patelnie i dusić na oliwie z oliwek dodając posiekany czosnek. Doprawić solą, pieprzem. Zdjąć z ognia, dodać pobrojoną w kostkę fetę, wbić jajka i wymieszać. Odłożyć kilka łyżek do udekorowania.
Naczynie żaroodporne (foremkę) posmarować oliwą, beszamelem, położyć płat makaronu, skropić oliwą, wyłożyć porcję szpinaku, beszamel. Przykryć kolejnym płatem i powtarzać warstwy (ok 4-5 lub wg upodobania). Ostatnią warstwą powinien być beszamel. Zrobić kilka kleksów odłożonym szpinakiem i obficie posypać serem. Całość ponakłuwać w kilku miejscach wąskim nożem lub patyczkiem (do dna). Wstawić do gorącego piekarnika (180oC) na ok. pół godziny.
Smacznego!
… a teraz o herbatce 🙂
Jakiś czas temu, na Filozofii Smaku, panna Malwinna przyrządziła taką lasagne, której zapach zachwycił nawet nos Jamesa Deana. Mnie natomiast udało się ten nos rozpoznać i dzięki temu otrzymałam nagrodę niespodziankę – Herbatkę Pu Erh letnie orzeźwienie. Moim zdaniem świetna do wypicia, kiedy brzuszki są już pełne lasagne. Malwinnie bardzo dziękuję i przekazuję pozdrowienia od listonosza 😉