Urodziny Taty były świetną okazją do wypróbowania przepisu Dorotus, który chodził za mną od kiedy widziałam pierwszą w tym sezonie truskawkę. Przepis jest świetny! Łatwy lekki i przyjemny. Jedyne zastrzeżenie mam do tego, że śmietana bardzo szybko traciła kształty, ale sądzę że wszystkiemu winne są 32oC z którymi nawet z pomocą lodówki trudno sobie poradzić.
Zdecydowanie polecam ten przepis, proponuję zrobić z podwójnej porcji, ponieważ ptysiaki są tak przepyszne, że mają niewyjaśnioną tendecję do znikania.
Ciasto parzone na około 30 sztuk:
1 szklanka wody
125 g masła lub margaryny
1 szklanka mąki pszennej
4 nieduże jajka
W rondelku zagotować wodę z masłem. Na gotującą wodę wsypać mąkę i mieszać drewnianą łyżką, ucierając, by całość się nie przypaliła. Ciasto jest gotowe, gdy ma szklisty wygląd i odchodzi od garnka. Pozostawić do całkowitego ostudzenia (jest to bardzo ważne, inaczej ptysie nie urosną w piekarniku). Po tym czasie zmiksować z jajkami (mikserem ze spiralnymi końcówkami) lub utrzeć drewnianą łyżką.
Masę wyciskać na blaszkę za pomocą szprycy bądź rękawa cukierniczego, z ozdobną lub grubą okrągłą końcówką. Można również wyłożyć łyżką. Pozostawiać 1,5 cm odstępy między ciastkami.
Piec w temperaturze 200ºC przez około 30 minut. Ostudzić na kratce, przekroić na 2 części.
Krem śmietankowo – truskawkowy:
450 g śmietany kremówki 36%
150 g truskawek, odszypułkowanych
około 2 łyżek cukru (lub więcej/mniej, w zależności od słodkości truskawek, pamiętając jednak, że cukier jest również w galaretce)
2 łyżki galaretki truskawkowej rozpuszczonej w minimalnej ilości gorącej wody (1/5 szklanki)
Truskawki zmiksować z cukrem przy pomocy blendera na sos. Śmietanę kremówkę ubić na sztywną masę, powoli dodawać zmiksowane truskawki, cały czas miksując. Dodać przestudzoną galaretkę rozpuszczoną w minimalnej ilości wody, zmiksować.
Masę włożyć na chwilę do lodówki. Po lekkim stężeniu nadziewać ptysie. Przed podaniem oprószyć cukrem pudrem.
Smacznego!