Gdy kończy się dynia, na szczęście zostają po niej jeszcze pestki… Mnie na jutro zostaną ciasteczka, i wspomnienie festiwalu jaki zorganizowała Bea, odkrywając przede mną nowe, nieznane smaki.
Składniki:
30 dkg mąki pszennej
3 żółtka
1/3 szklanki cukru pudru
1 kostki schłodzonego masła
2 łyżki oleju
4 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżka ekstraktu maślanego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka kurkumy
1 szklanki pestek z dyni
Sposób wykonania:
Pestki dyni lekko uprażyć w piekarniku lub na patelni, następnie posiekać i wsypać do mąki.
Mąkę wymieszać z pestkami, cukrem pudrem, proszkiem do pieczenia, kurkumą i wysiekać z zimnym masłem. Mokre składniki ubić trzepaczką na jednolitą emulsję i dodać do maki. Zagnieść ciasto i wywałkować placki. Wykrawać ciasteczka foremką, układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Moje „dyńki” piekły się ok. 15 minut w temp. 180oC. Po wystudzeniu dekorować polewą i barwną posypką.
Polewa:
1 biała czekolada
kilka kropel żółtego barwnika
2 łyżki kremówki
Czekoladę rozpuścić w wodnej kąpieli, dodać śmietankę, barwnik i wymieszać.
Smacznego!
Przepis jest moją propozycją w akcji:
Przepis zgłaszam do akcji: